I to w zasadzie koniec. Jeśli jednak nie jestem jeszcze w pełni zadowolony z otrzymanych efektów pracy - coś nie do końca pasuje w otrzymanym fotomontażu, ale za bardzo nie wiem co (najczęściej jest to związane ze zdecydowanie różną jakością zdjęć wyjściowych, np. jedno ma pełne, głębokie przejścia tonalne, jest ostre, bogate w szczegóły, a drugie płaskie i bez wyrazu, albo zdjęcia jako pliki jpg różnią się stopniem kompresji) próbuję zastosować pewien trick. Ma on sens jedynie w przypadku tworzenia fotomontaży, które z założenia są przeznaczone tylko do oglądania na ekranie monitora, a nie do wydruku. Polega on na świadomym zepsuciu jakości otrzymanego montażu. Można to zrobić poddając wszystkie warstwy (lub jeszcze lepiej tylko te, których jakość jest wyraźnie lepsza od pozostałych) działaniu niektórych filtrów, np. Dyfuzji, Krystalizacji, Puentylizacji, a zwłaszcza filtru Dodaj szum i następnie cofając w znacznym stopniu działanie tego filtra (Shift + Ctrl + F).
Najczęściej, nie chcąc psuć dotychczasowych efektów pracy filtry te stosuję na dodatkowej, położonej przed wszystkimi innymi warstwie.
Wydaje mi się jednak, że jeżeli elementy składowe fotomontażu znacznie różnią się jakością należy rozważyć celowość konstruowania akurat z nich naszej pracy. Jeśli już faktycznie się na to zdecydujemy, myślę, że lepszym rozwiązaniem będzie popsucie jakości lepszego z elementów już w początkowych etapach pracy, tzn. zapisanie go jako plik jpg z wyższym stopniem kompresji przed wklejeniem go do nowej warstwy, lub zmniejszenie rozpiętości tonalnej za pomocą krzywych lub poziomów przed regulowaniem barw fotomontażu.
Jeśli wydaje mi się, że coś z fotomontażem jest nie tak, a nie bardzo mogę ustalić, co należałoby poprawić, to najczęściej znaczy, że już jestem trochę zmęczony pracą :) Najlepiej wtedy pozostawić fotomontaż i wrócić do niego za dzień czy dwa. Ogarnięcie świeżym spojrzeniem zwykle pomaga i od razu widać, że np. wklejona głowa jest za duża, albo barwy są źle dobrane (przydaje się wtedy możliwość edycji warstw dopasowania, o których pisałem wcześniej), czy chociażby brak jest cienia rzucanego przez dodany element. Dobrze jest też poprosić o opinię jakąś postronną osobę - najczęściej dostrzeże ona błędy, które umknęły naszej uwadze.
Muszę przyznać, że bywa i tak, (rzadko, bo rzadko, ale jednak), że żaden z powyższych zabiegów nie przynosi rezultatu i fotomontaż do końca udany nie jest. I co wtedy? Wtedy muszę zdecydować, czy mimo tego, że widzę, że praca nie jest doskonała, chcę ją pokazać innym. I bywa różnie: niektóre fotomontaże lądują w komputerowym koszu, inne, mimo, że mam do nich zastrzeżenia, jednak decyduję się umieścić na swojej stronie.
W tym wypadku "popsucie" jakości fotomontażu, maskujące nieco ewentualne jego niedoskonałości zrealizowane zostało za pomocą dwóch warstw, które zostały wypełnione kolorem neutralnym. Jedna z tych warstw ma tryb nakładania mnożenie (multiply), druga - mnożenie odwrotności (screen). Na obu warstwach zastosowana została sekwencja filtrów szum - dodaj szum (zwykle wystarcza ok. 10%-15%) i rozmycie - rozmyj gaussowsko (najczęściej 3 do 6 pikseli). W ten sposób powstały jasne i ciemne plamki znakomicie psujące jakość warstw znajdujących się poniżej. Intensywność tego psucia można regulować zmieniając przezroczystość poszczególnych warstw z szumem.